
Tydzień później Marty'ego wyrzucono, bo nie płacił za pokój, a ja dostałem pracę w zakładzie paczkowania mięsa. Po drugiej stronie ulicy było kilka meksykańskich barów. Lubiłem je. Wchodziłem tam do pracy, czuć było ode mnie fetor krwi, ale widocznie nikomu to nie przeszkadzało. Dopiero w drodze do domu, w autobusie, ludzie kręcili nosami i patrzyli na mnie krzywo, a ja znów mogłem poczuć się podły. To pomagało, naprawdę pomagało.
Charles Bukowski, "Facet z ikrą" [opowiadanie ze zbioru "Na południe od nigdzie"]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz